Produkty te mają bardzo ciekawą szatę graficzną - niby taka niepoważna, trochę kiczowata, ale....przyjemna dla oka :) Słynny Mary-Lou Manizer jest już chyba kosmetykiem kultowym...mam nadzieję, że będę mogła w końcu dodać swoje 3 grosze do jego popularności :)
Ale ja nie o tym, a o pudrze! Na stronie Feelunique znalazłam go w bardzo atrakcyjnej cenie. Ma robić to, co chcę - matowić. Dałam mu szansę, a niech ma.
Opakowanie - tak jak wspomniałam - rewelacyjne :) Z wierzchu mamy ochronny kartonik, który zabezpiecza pudełko z pudrem. Bardzo spodobał mi się sposób jego zamykania - na magnes, który dobrze trzyma, a jego siła nie słabnie z czasem, więc nie otworzy się przypadkiem w torebce.
Niestety, dużym zaskoczeniem okazał się kolor pudru.....wszędzie wyraźnie napisane jest TRANSLUCENT.....hmmm może ja mam problemy ze wzrokiem, ale jak dla mnie puder kolor ma, i to dosyć wyraźny. Szczerze mówiąc, to przeraziłam się otwierając go po raz pierwszy, ale pomyślałam, że zaryzykuję.
W sumie dobrze zrobiłam, bo okazało się, że kolor zdecydowanie blednie na skórze. Nie jest jednak transparentny - widać różnicę, cera nabiera bardziej beżowo-żółtego koloru, jednak nie na tyle, by przyciemnić ją o 1-2 tony. Widać to później, gdy robię dzienne poprawki, dlatego też preferuję coś bez koloru, bądź jaśniejszego.
W kwestii właściwości matujących jest przeciętny. Mat utrzymuje się do 2 godzin, potem blask przejmuje górę ;) Puder dobrze leży na twarzy, nie tworzy maski, nie osiada się na włoskach. Nie zatkał porów, ani nie zadziałał w żaden negatywny sposób na skórę.
Wydajność całkiem ok, po miesiącu z hakiem została mi mniej więcej połowa, ale weźcie poprawkę na to, że używam go bardzo często, bo muszę i chcę go zużyć ;)
Dla porównania kilka zdjęć w słońcu:
tutaj już przypomina prawie puder brązujący ;)
Cieszę się, że kupiłam go w promocji: zamiast 15 funtów, zapłaciłam koło 8. Jak dla mnie nie jest wart swojej ceny, a przynajmniej nie polecam go tłustolicym. MAC Blot był pod tym względem zdecydowanie lepszy. Nie mówię, że to zły produkt - jeśli nie macie problemów z przetłuszczaniem twarzy oraz Wasz kolor skóry nie jest porcelanowy, to prawdopodobnie przypadłby Wam do gustu. Ja jednak mu podziękuję - tym razem jednak zapoluję na Mary-Lou ;)
Lubicie kosmetyki TheBalm?
no tak myślałam, że nie będziesz zadowolona z jego właściwości matujących... ja go lubię, właśnie za całą resztę – miałkość, opakowanie, magnesowy zatrzask – ale do matowania się nie nadaje, u mnie trzyma max 3 h i dobrze leży tylko wtedy, gdy mam na sobie krem matujący, a na to podkład, który nie świeci :) Blot duuużo lepiej się spisuje, tego używam jako pudru wykańczającego. lubię Sexy Mamę, ale ideału matującego wciąż szukam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wnętrze nie okazało się tak piękne jak opakowanie.
UsuńTo dokładnie jak ja.....mam na liście kolejny puder z MACa, oraz Smashbox, ale obawiam się, że możemy tego ideału nie znaleźć ;)
Już przez chwilę pomyślałam, że będzie to produkt godny uwagi.... i może przełamie moją niechęć do The Balm. Jednak nic z tego. Dwie godziny dla trzymania sebum w ryzach to stanowczo za mało :(
OdpowiedzUsuńAle weź pod uwagę fakt, że ja mam bardzo tłustą skórę. Agata wyżej pisze, że u niej trzyma się koło 3 godzin. U innych pewnie jeszcze dłużej :) ja jestem po prostu bardzo ciężkim przypadkiem
UsuńJa wolę sypkie pudry :) puder bambusowy z tlenkiem cynku i pudrem perłowym z Biochemii Urody to cudo które u mnie długo trzyma ( a mam bardzo tłustą cerę!) A do poprawek aktualnie Rimmel Stay Matte, ale jak się skończy to mam zamiar kupić Kobo.
OdpowiedzUsuńA z The Balm nic nie miałam. Bardzo podoba mi się Mary Lou ale nie używam rozświetlaczy więc nie potrzebna mi :)
Ten bambusowy ma dobre opinie, może kiedyś :)
UsuńStay Matte, uh...dla mnie koszmar ;)
Też lubię pudry sypkie, ale większość dnia spędzam w pracy, więc trochę niewygodnie jest wyciągać taki proszek i robić poprawki ;)
Na zdjęciach to bardziej jakby bronzer był :) Ja nie wiem, czy TheBalm w ogóle rozumie, co to znaczy translucent...
OdpowiedzUsuńBo tak wygląda, naprawdę jest ciemny ;) Dobrze, że nie daje aż takiego koloru na skórze, no ale jednak.....cóż, chyba nie do końca im się udało ;)
Usuńuwielbiam ich rozświetlacze :)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Domyślam się, są piękne :)
UsuńSkusiłam się ostatnio na ten puder, ale póki co korzystałam z niego tylko do poprawek w ciągu dnia, bo jest idealny wymiarami do kosmetyczki. Muszę sprawdzić jak zachowa się u mnie jako puder do utrwalenia makijażu.
OdpowiedzUsuńU mnie spisuje się tak samo i jako do utrwalania i do poprawek. A fakt, do torebki jest idealny :)
UsuńNo to u mnie by się nie sprawdził, ja potrzebuję większego zmatowienia.
OdpowiedzUsuńTo w takim razie nie polecam Ci po niego sięgać ;)
Usuńszkoda, że się nie spiał tak jak tego oczekiwałaś :/
OdpowiedzUsuńJak prawie każdy puder, który do tej pory kupiłam ;) Zaczynam się przyzwyczajać
Usuńz The Balm chodzi za mną Bahama Mama i Mary Lou cały czas :)
OdpowiedzUsuńZa mną ten drugi :))
UsuńKiedyś miałam na niego chrapkę, i było kilka pozytywnych recenzji przeciwko całej lawinie złych, po czym zrezygnowałam z niego i zainwestowałam w inglota :-)
OdpowiedzUsuńInglot też bym chciała, ale to jak zawitam w Polsce :)
UsuńSzkoda, że jednak zawiódł..co zrobisz, jak nic nie zrobisz - teraz już wiesz że matu Ci nie zapewni ale i tak na pewno jesteś Sexi :))
OdpowiedzUsuńNie znam w ogóle kosmetyków tej marki
Dokładnie, jestem sexy dzięki niemu - dobrze tylko, że nie mamuśka ;))
UsuńOpakowanie wygląda pięknie. Myślałam że sprawdzi się jednak lepiej :))
OdpowiedzUsuńJa też... ;)
Usuń