Co chwilę poszukuje dobrego kremu na dzień - niestety, wymagania mam wysokie, i wiele produktów nie jest w stanie im sprostać. Ma być lekko, nawilżająco, ma nie zapychać, i mat również by się przydał ;) Jak widzicie, łatwo nie jest.
Firma Origins znana mi była, oczywiście, z brytyjskich blogów. Nieraz kusiły mnie ich maski, czy właśnie kremy, i w końcu zdecydowałam się i ja na zakup. Padło na bardzo korzystny zestaw: krem na dzień + 2 miniaturki: kremu pod oczy [recenzja:klik!] oraz tuszu.
Krem zapakowany jest w energetyczny, pomarańczowy słoik, o pojemności 50 ml. W środku znajdziemy przyjemnie pachnący produkt. Zapach jest owocowy, ale nie bardzo intensywny. Konsystencja jest niesamowicie lekka, to takie połączenie kremu z żelem - łatwo się rozprowadza, i szybko wchłania.
Twarz nie pozostaje po nim całkowicie matowa, jedyne czego uświadczymy, to ten słynny "zdrowy blask", jakby od wewnątrz ;) Ciężko to dokładnie ująć, ale myślę, że większość z Was domyśla się o co chodzi. Skóra wygląda od razu na zdrową i rozbudzoną.
Nie miałam absolutnie żadnych problemów ze skórą w trakcie jego używania. Nie wyskoczyły mi po nim żadne pryszcze. Oczywiście, z powodów hormonalnych, w końcu się pojawiły, ale krem dodatkowo ich nie podrażniał. Makijaż nie rolował się, a twarz nie przypominała smalcu po godzinie (wpływ na to miały też użyte kosmetyki).
Wydajność pozytywnie mnie zaskoczyła - około 3 miesiące ze sobą spędziliśmy, czyli całkiem sporo! Bardzo mi się przykro zrobiło, kiedy nie było już nic do smarowania, ale wiedziałam, że pewnie do niego wrócę. Na pewno nie nastąpi to od razu - jestem zbyt ciekawska, i mam za dużo kosmetyków do spróbowania, ale opcja z zakupem Origins jest zdecydowanie jedną z bezpieczniejszych.
Mój zestaw kupiłam za około 34 funty? Nie dam sobie ręki uciąć, ale coś mniej więcej takiego. Sam krem kosztuje 23 funty, i można go znaleźć w dużych sklepach typu John Lewis, czy większych Bootsach. Ja jestem zadowolona!
Znacie markę Origins? Możecie polecić dobre kremy na dzień do tłustej, problematycznej cery?
Mam ochotę na kosmetyki firmy Origins <3
OdpowiedzUsuńJa też chcę lepiej poznać ich ofertę, bo warto :D
UsuńOstatnio upolowałam krem pod oczy z mimozą tej marki. Mam nadzieję, że się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na recenzję! :)
UsuńBrzmi jak stworzony dla mnie! W przyszłości na pewno spróbuję. Moja lista z kosmetykami Origins niebezpiecznie się wydłuża ;)
OdpowiedzUsuńMają wieeeeeele kuszących propozycji :)
UsuńZnowu kusisz Origins :) Bez dwóch zdań muszę coś od nich upolować, bo nie wytrzymam :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze w przyszłości pokuszę :> Pewnie, warto się nimi zainteresować!
UsuńSłoiczek faktycznie w kolorze bardzo energetyzującym :) ! Ta marka marzy się i mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
PS: Będę bardzo wdzięczna jeżeli klikniesz w link na moim blogu ♥
http://kasjaa.blogspot.com/
Nie kliknę. Smuteczek.
UsuńStrasznie bym chciała coś od nich wypróbować, na YT tyle brytyjskich vlogerek kusi tymi produktami, ze ciekawość mnie zżera ;) i jeszcze Ty tu wychwalasz kremik ;) a ja tak lubię energetyzujące kremy !
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, wiem co to za ból :D
UsuńJa obecnie na dzień stosuję serum zwężające pory z Yves Rocher i jestem z niego ogromnie zadowolona:)
OdpowiedzUsuńO, muszę mu się przyjrzeć!
UsuńNiestety Origins mi za mocno śmierdzi, po prostu nie mogę ich używać, bo mi się słabo robi, jak czuję ten smrodek, tak samo jest z Nuxe...
OdpowiedzUsuńNo cóż, zapach to baaardzo indywidualna kwestia :)
UsuńJa ostatnio nawilżam się Vichy Aqualia Thermal Serum, ale chyba zakupię nawilżający krem z vit.E z the body shop. Natomiast origins mnie nieustannie kusi.
OdpowiedzUsuńTen z The Body Shop kiedyś chciałam zakupić :)
Usuńzainteresowałaś mnie tym produktem :D Takiego kremu właśnie potrzebuję :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przyciągnął Twoją uwagę :)
UsuńMam ochotę na krem pod oczy z tej serii :)
OdpowiedzUsuńa do takiej cery polecam LRP Effaclar Duo albo nowy Avene Expert :) są świetne!
Effaclar DUO miałam, teraz zdecyduję się pewnie na wersję + :)
UsuńNa Origins mam chrapkę, a jakże :) też naoglądałam się brytyjskich blogów, na liście mam maskę Drink Up Intensive i właśnie ten krem. Z tego co widzę, kosmetyki Origins powoli robią się coraz łatwiej dostępne w Polsce, więc niebawem pewnie zrealizuję któreś chciejstwo :)
OdpowiedzUsuńPS: Wiesz, że na ecoeuphoria.com możesz już zamówić Phenome? Pamiętam, że narzekałaś na koszty dostawy :)
O ich maskach też myślę, chyba każdej jaką posiadają :))
UsuńWidziałam, super sprawa :) Zaczekam jak będą mieli więcej produktów :)