31 maj 2015

Laura Mercier, Mineral Powder

Na puder od Laura Mercier szczerzyłam się jak szczerbaty na suchary. Zresztą nie tylko na puder, ale ogólnie na kolorówkę sygnowaną nazwiskiem tej pani. W końcu, po przeczytaniu ochów i achów na temat sypkiego pudru, poszłam na zakupy. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie mój pośpiech, i złapanie pierwszego sypkiego pudru, który wpadł mi w oczy - pudru mineralnego. Dla sprostowania - chodziło mi o Setting Powder.


Puder dostajemy zapakowany w pudełko, z wszystkimi potrzebnymi informacjami. Kolor, który wybrałam to Tender Rose, czego się trochę obawiałam, bo moja skóra ma żółtawą tonację....ale wiecie jak jest, posłuchałam "makijażystki" ;)


Puder jest dobrze zabezpieczony przed wysypywaniem się, co widać na zdjęciach powyżej (shame on you, MAC Prep+Prime!!). Puder jest dobrze zmielony, kolor dość jasny, na zdjęciach wyszedł ciemniejszy, oczywiście. Niestety, lekko wchodzi w różowe tony, ale nie do końca, czyli efektu świnki nie ma.

Jest dobrze zmielony, ale nie sypie się na wszystkie strony przy lekkim podmuchu, za co plus. Teraz najlepsze - pełna radości przystąpiłam do testów i.....UPS!


Kolor na dłoni jest przesadzony, bo nabrałam dużo produktu, w rzeczywistości mało barwi skórę, przynajmniej moją. Jaki jest jego problem? Ten puder rozświetla! Tworzy piękny, świetlany efekt na skórze, nie umiem tego dokładnie opisać, sprawia, że wygląda zdrowo i ma ten "healthy glow" ;) Dodatkowo skóra jest satynowa, bardzo ją wygładza. 

Wszystko to brzmi pięknie, ale tylko dla posiadaczek szarej, SUCHEJ skóry, które takiego właśnie efektu oczekują. Owszem, mojej skórze też przydałoby się lekkie ożywienie, ale niestety, (nad)produkcja smalcu eliminuje tego typu kosmetyki. Przez pierwsze 30 minut efekt jest cudowny, potem zamienia się to w okropny, nieestetyczny błysk. Niech to!
Jakie zastosowanie znalazłam? Nakładam go pod oczy :) Tylko odrobinę, bo również ma tendencję do podkreślania zmarszczek, ale świetnie utrzymuje korektor na miejscu, i rozświetla skórę.

Trochę się przejechałam na zakupie tego pudru, i już żałowałam wydanych pieniędzy, ale spożytkuję go chociaż pod oczy - chyba nigdy mi się w ten sposób nie skończy ;) Tak kończy się kupowanie w pośpiechu...nie polecam ;) Puder kosztuje ok. £30, a jego pojemność wynosi 9.60g.

Dokonałyście kiedyś kosmetycznej pomyłki przy zakupach?

20 maj 2015

Weleda, Aknedoron Purifying Lotion

Marka Weleda nie była mi do tej pory znana, ale na kilku brytyjskich blogach zauważyłam recenzje, no i poszło.....zainteresowałam się :) Niezawodny sklep ze zdrową żywnością niedaleko mojej pracy, posiada kilka ich produktów, w tym ten oto lotion, przeznaczony do skóry problematycznej.


Buteleczka jest niedużych gabarytów, mieści raptem 50 ml produktu. Jest ciężka, szklana, częściowo przezroczysta, więc co nieco widzimy kiedy zbliża się do końca. Pod zakrętką mamy wieczko z malutką dziurką, przez którą spokojnie wymierzymy odpowiednią ilość kosmetyku. 

Lotion ten zawiera w sobie olejki z szałwii, tymianku i lawendy, które mają za zadanie stymulować i zbalansować skórę, natomiast nagietek i rumianek mają ją uspokoić. W środku znajdziemy również wyciąg z oczaru wirginijskiego, który w połączeniu z siarczanem dają lekko szczypiące uczucie, ale ma to za zadanie uspokoić podrażnienia, oraz stymulować przepływ krwi, który pomaga regulować problematyczną skórę. 


Konsystencja balsamu jest gęsta, więc niewiele potrzeba do jednorazowego użycia. Niestety, zapach może wielu osobom przeszkadzać - jest intensywny i ziołowy. Ja na początku miałam lekki problem, ale szybko się przyzwyczaiłam. no i zioła aż tak mnie nie odrzucają ;) Jednak wrażliwe nosy mogą mieć problem przy codziennym używaniu. 


Dużo obietnic, a jak jest w rzeczywistości? Cóż, muszę przyznać, że nie zawiodłam się, a oczekiwania miałam spore. Balsam zaleca się używać tylko na noc - nie tylko przez zapach, ale również dlatego, że w nocy skóra szybciej się regeneruje i wchłania substancje z kosmetyków, tak więc ma on szansę lepiej zadziałać. Po nałożeniu na twarz można odczuć lekkie szczypanie, ale jest naprawdę minimalne, i szybko mija. Szybko się wchłania, nie zostawia lepiącej ani świecącej warstwy. Zauważyłam szybsze leczenie niespodzianek, a nowe pojawiały się zdecydowanie rzadziej. 
Niestety, jedynie jego wydajność jest trochę kiepska - wystarczył mi na około 5 tygodni, ale w sumie pojemność niewielka, więc nie ma tragedii. Tylko trzeba pamiętać o regularnym dokupywaniu ;)

Skład ze strony producenta:
INCI: Water (Aqua); Jojoba (Buxus chinensis) Oil; ethanolic extracts from Chamomile (Chamomilla recutita), Calendula (Calendula officinalis) and Echinacea (Echinacea pallida); Alcohol denat; Witch Hazel (Hamamelis virginiana) Distillate; Sulfur; Essential Oils* of: Thyme (Thymus vulgaris), Pine (Pinus), Sage (Salvia officinalis), Lavender (Lavandula angustifolia) and Chamomile (Chamomilla recutita); Juice of Lemon (Citrus limonium); Xanthan gum; Ammonium Glycyrrhizate. * Contains natural constituents Linalool and Limonene.

Balsam wchodzi w skład linii specjalistycznej, w której oprócz niego, znajdziemy również balsam oczyszczający. Nie miałam jeszcze okazji go używać, ale w przyszłości planuję (jak oczyszczę zapasy). Dostępność kosmetyków Weleda jest szczerze mówiąc średnia, można go oczywiście kupić online, natomiast stacjonarnie pozostają niektóre sklepy ze zdrową żywnością, oraz sieć Holland&Barrett. 

Balsam kosztuje £9-£10, w zależności od sklepu. Ja jeszcze do niego na pewno wrócę :)

Znacie markę Weleda?

14 maj 2015

The Body Shop, Camomile Sumptuous Cleansing Butter

Za każdym razem, staram się zmywać makijaż w kilku etapach. Też tak macie, że czasami sprawia on u Was wrażenie nieprzyjemnego oblepiania skóry? Ja bardzo często, gdyby nie brzydki wygląd, to chodziłabym "nago" ;) 

Na co dzień najpierw używam płynu micelarnego, a potem jednego albo dwóch żeli (czasem peeling) ale i tak odczuwałam niedosyt. Masło TBS jest ogromnie popularne w blogosferze, dlatego w końcu się na nie skusiłam, jako dodatkowy kosmetyk do usuwania "brudu" :P


Nie ukrywam, że bardzo spodobało mi się opakowanie - metalowa puszka zgrabnie wygląda, jest szczelna, chociaż nie polecam odkręcania wieczka mokrymi dłońmi ;) Szata graficzna również na plus, jest ładnie i estetycznie, bez zbędnej przesady. 

W puszce znajdziemy 90ml produktu, co jak dla mnie nie jest dużą ilością, tym bardziej, że opakowanie jest dość płaskie ;) Taki trochę chwyt, że niby dostaniemy dużo, ale naprawdę jest tego niewiele.


Masło ma zbitą konsystenję, ale bardzo łatwo się nabiera - błyskawicznie topi się w kontakcie ze skórą. Ma biały kolor i baaardzo lekki zapach rumianku. Wystarczy niewielka ilość, lekkie rozgrzanie w dłoniach, i można się brać za dalsze zmywanie tapety ;)


Masło idealnie rozprowadza się na skórze, i jeśli wcześniej potraktujemy ją płynem micelarnym, potrzeba niewielkiej ilości. Szybko zmywa makijaż, nie piecze w oczy, ani nie pozostawia zamglonego spojrzenia. Na całe szczęście nie dostałam przykliwego wysypu, więc jest dobrze. A trochę się tego obawiałam ;)

Tak jak pisałam, masła nie jest dużo, i szczerze mówiąc znika dość szybko. Jestem już prawie przy końcu, a towarzyszy mi od około 3 tygodni - staram się nie nabierać dużo, ale jednak schodzi :) Nieraz czytałam, że dziewczynom towarzyszy długi okres czasu...no cóż, ja się z tym nie zgodzę. Niemniej jestem zadowolona z jego działania, miło mi się go używa, więc nie wykluczam powrotu. Na razie bardziej kusi mnie olejek do demakijażu z tej samej serii, dlatego sięgnę najpierw po niego, potem....zobaczymy :)

Masło kupicie w salonach The Body Shop, kosztuje £12 za 90 ml.

Stosujecie dodatkowe produkty przy demakijażu? 



9 maj 2015

Clarins, Daily Energizer Wake-Up Booster

Z pielęgnacją Clarins mam burzliwy związek - raz jestem nastawiona przychylnie, innym razem nie mam ochoty jej poznawać bliżej. Jednak ciekawość i dobre recenzje biorą górę, więc zdarza mi się od czasu do czasu po coś nowego sięgnąć :)

Tonik z serii rozświetlającej dosyć długo gościł na mojej liście, zwłaszcza, że zbiera przychylne opinie. Jako, że mam zniżkę na ich produkty, skusiłam się na buteleczkę. 



Butelka jest przezroczysta, dzięki czemu widzimy przyjemną, pomarańczową zawartość. Zakrętka skrywa malutki otwór, przez który dozujemy odpowiednią ilość. Pojemność to 125 ml. 

Miałąm problem z nazwaniem tego produktu, ponieważ na stronie Clarins, określony jest jako żel, co mnie trochę dziwi....mamy tutaj rzadką, wodnistą ciecz, która jak nic jest tonikiem....zostanę więc przy tej nazwie ;)

Sam płyn ma przyjemny, rześki zapach...pomarańczy. Nie jest intensywnie, ani sztucznie, za to jak najbardziej pozytywnie :) Normalnie nie przepadam za jakimkolwiek aromatem w pielęgnacji, ale w tym wypadku w ogóle mi nie przeszkadza, umila aplikację. 

W składzie znajdziemy wyciągi z zielonej kawy (pobudza skórę), czerwonej porzeczki (nawilża i łagodzi) oraz białej herbaty (chroni przed wolnymi rodnikami oraz zanieczyszczeniami powietrza).



Niewielką ilość toniku nalewam na wacik, i dokładnie nakładam na skórę. Lubię to uczucie, które zostawia - czuć nawilżenie, oraz lekkie złagodzenie skóry, jest taka....ukojona. Twarz się nie klei, nie ma uczucia ściągnięcia, wszystko szybko się wchłania, po czym można nakładać krem. 

Efekt rozjaśnienia można faktycznie zauważyć przy gorszych dniach - może nie jest to wielki efekt, ale skóra faktycznie jest bardziej ujednolicona, ma zdrowszy koloryt, wygląda promienniej - a to wszystko bez niepotrzebnego błysku. Tonik nie zapycha skóry, ale też nie pomaga w walce z niedoskonałościami (w sumie nie taka jego rola). 

Producent spisał się z wypełnieniem obietnic, tak więc duży plus dla toniku :) Nie wiem czy kupię go ponownie, ponieważ efekt może i jest, ale nie na tyle kuszący, by stał się nieodzownym elementem pielęgnacji - chyba zakupię coś lepszego dla skóry, i nie mam na myśli jedynie efektu rozjaśnienia, ale bardziej nawilżenia/oczyszczenia/matowienia, bo moja skóra należy do grupy problematycznej.

Jeśli jednak macie skórę normalną, czasami poszarzałą i zmęczoną, to polecam Wake-Up Booster, na pewno zauważycie poprawę w jej wyglądzie :)

Cena toniku to £17 za 125 ml. 


Lubicie się z Clarins?

Nightly Wolf ©
design by march17