26 sie 2016

Są takie kosmetyki, które pojawiają się wszędzie. Dosłownie wszędzie. Tak było z marką Kiehl's, która ni stąd ni zowąd zaczęła być wspominana przez każdą szanującą się blogerkę, a Midnight Recovery Concentrate szturmem podbiło strony (czyżby miało to coś wspólnego ze współpracami...?). 

Wiadomo, że jak coś jest zachwalane z każdej strony, w końcu i my zapragniemy stać się posiadaczkami tego-kultowego-produktu. Nie wyróżniam się w tym względzie i przyznam, że czaiłam się na tę buteleczkę z cudowną zawartością od dawien dawna, ale wiecie jak jest - najpierw kupię coś innego, potem szkoda mi pieniędzy (tym bardziej, że marka się ceni!), a jak już dojdzie do zakupu, to zwlekam z otwarciem kilka miesięcy ("bo mi szkoda"). Jednak w końcu TEN dzień nadszedł, i postanowiłam wypróbować zachwalaną zawartość na własnej skórze.

Olejek zapakowany jest pięknie - mamy tutaj butelkę z ciemnego szkła, o fioletowym zabarwieniu. Co jak co, na półce wygląda to ładnie i, można by rzec, luksusowo. Dołączona pipetka pozwala na dokładne dozowanie produktu (3 krople jak dla mnie są wystarczające). Nie wiem jak będzie na wykończeniu produktu, nie sądze, by była w stanie sobie poradzić z wyciągnieciem olejku z dna, ale wtedy zostaje nam zwyczajne wylewanie na dłoń.

Olejek przeznaczony jest do nakładania na noc. W składzie znajdziemy olej z wiesiołka, który naprawia barierę ochronną skóry, oraz nadaje jej blask. Olej lawendowy redukuje wydzielanie sebum, wspomaga leczenie podrażnionej skóry, poprawia jej koloryt. Skwalan to olejek pozyskiwany z oliwek, kompatybilny z tłuszczami tworzonymi przez skórę - bardzo łatwo wnika w skórę, oraz pozostawia ją gładką w dotyku.


Staram się używać go często, czasem kilka dni pod rząd, czasem rzadziej. W dni, kiedy nakładam Alpha-H na skórę, nie dokładam nic więcej na skórę.

Za co polubiłam ten olejek? Piękny zapach, bardzo szybkie wchłanianie, skóra się nie świeci, chociaż przy nocnym stosowaniu nie ma to aż takiego znaczenia. Rankiem cera jest jaśniejsza, gładka w dotyku, jednak...nie jest to jakaś radykalna różnica. Czytałam o wielkiej przemianie skóry w trakcie jego stosowania, i niestety, u siebie tego nie uświadczyłam. Olejek mnie nie zapchał, jednak nie zahamował pojawiania się nieprzyjaciół, nie wpływa również na przyśpieszenie gojenia się wyprysków. Trochę mnie w tej kwestii rozczarował, ale powiedzmy, że przymknęłam oko. Jest też piekielnie wydajny - jak pisałam, 3 krople wystarczają do dokładnego pokrycia twarzy, przez co w tym momencie ubytek nadal jest niewielki. PAO wynosi 18 miesięcy (nie 6, jak wcześniej napisałam :)), także mamy czas na spokojne zużycie :)

Miałam duże oczekiwania, trochę jednak się rozczarowałam jego działaniem. Większość zachwytów na jego temat brała się zapewne ze współprac, ceny, oraz faktu, że marka jest aktualnie popularna, i dobrze prezentuje się na blogach (każdy chętniej czyta posty o kosmetykach drogich/naturalnych/dobrze wyglądających, broń boże wrzucić coś spoza tej kategorii, bo zostanie się zignorowanym. Strasznie mnie to denerwuje na blogach od jakiegoś czasu!). Cena jest dosyć spora (£37 / 172 zł), ale dostajemy produkt na przynajmniej 6 miesięcy stosowania, jak nie dłużej, o ile nie macie z tym problemu. Uważam, że warto go najpierw wypróbować jeśli macie okazję - może okazać się hitem, ale i kompletnym niewypałem. Ja już go więcej nie kupię, jest mnóstwo podobnych kosmetyków, więc po co marnować czas na jeden ;)

Znacie Midnight Recovery Concentrate? Możecie polecić podobne kosmetyki na noc, tylko o lepszym działaniu?

Prześlij komentarz

Nightly Wolf ©
design by march17