Tak się mile złożyło, że dzisiejszy post, będzie przedstawiał kolejny produkt, który wygrałam u Ines (wczoraj pojawił się post o paletce Catrice <KLIK!>) :) Bohaterem jest czarna kredka do oczu Clinique, która ogromnie mi się przydała, zwłaszcza, że zawsze mam jedną w kosmetyczce. Miłością do "kociego oka" zapałałam już kilka lat temu, i teraz prawie codziennie ląduje na mojej powiece, najczęściej malowane właśnie czarną kredką. Z Clinique nie miałam żadnych kosmetyków do makijażu, więc miło było przetestować coś z ich oferty :)
Nazwa kredki wytłoczona jest srebrnymi napisami, co w połączeniu z czarnym kolorem daje piękny efekt :) Napisy nie ścierają się w najmniejszym stopniu, a przynajmniej tyle mogę powiedzieć po 3 miesiącach noszenia kredki w kosmetyczce. Na końcu znajduje się zatyczka, która na szczęście nie odpada po jakimś czasie :)
Kolor kredki to głęboka czerń, jednak z niewielką ilością drobinek - stąd pewnie nazwa "black diamond". Efekt na oku jest słabo widoczny, jednak mnie to odpowiada - niekoniecznie brokat spisuje się na co dzień ;) Co mnie zaskoczyło, to niesamowita miękkość kredki - malowanie powieki to czysta przyjemność, nie trzeba w ogóle naciskać, dosłownie sunie po skórze, pozostawiając mocny kolor. Nie miałam tak jeszcze z żadną inną kredką.
Kolor trzyma się na powiece do momentu demakijażu, nie rozmazuje się, nie blaknie. Podczas zmywania schodzi bezproblemowo. Nie wiem jak radzi sobie gdy mamy np. łzawiące oczy, ale myślę, że nie zamieni nas w pandę ;)
Do tej pory kupowałam kredki z niższej półki, nie widząc potrzeby sięgania po "lepsze", jednak w tym wypadku widzę różnicę, i to ogromną :) Kredka jest super miękka, bardzo trwała, i nadaje piękny, mocny kolor. Jestem bardzo zaskoczona tym efektem, i cieszę się, że znalazłam produkt, po który może jeszcze w przyszłości (zapewne odległej) sięgnę. Cenowo niestety nie wychodzi najkorzystniej - znalazłam ją na stronie internetowego sklepu Clinique <klik!>, i trzeba na nią wydać 79 zł. Dla mnie to drogo jak na kredkę, jednak jeśli nie szkoda Wam pieniędzy, a szukacie miękkiej kredki - mogę ją Wam zdecydowanie polecić :)
Lubicie kolorówkę Clinique?